Janiewicz Hubert
kpt. Janiewicz Hubert, 1912/129/III, 1K, 71/44-161/44, Nr 315 - 5KDP, Ranny 3.VII.44 w walkach pod m. Filotrano (Włochy). Rozk. 13 B.S. Nr 111/44. Leg. za rany przesłano do 4 Komp. Warszt. Ldz. 845/45 z dn. 7.IX.45.
Mam w rodzinie kogoś (wuj), kto siedział w obozie w Kozielsku i cudem jakimś, z niewielką grupą odłączony został od transportowanych na śmierć w Katyniu. Hubert Janiewicz znalazł się w obozie w Griazowcu, w którym Anders odnalazł ok. 300 z kilkunastu tysięcy polskich oficerów w niewoli sowieckiej. W filmie dokumentalnym „Las Katyński” jest jego relacja z pobytu w Kozielsku. Wymienia go Józef Mackiewicz w „Zbrodni Katyńskiej”. Melchior Wańkowicz opisuje w „Monte Cassino” jego udział w szturmie na S.Angelo, gdzie jako dowódca kompanii został ciężko ranny. Pozbawiony swego Wilna zamieszkał po wojnie w Londynie i liczy sobie, bagatela ... 98 lat. Jeden z wielu cichych bohaterów historii.
Przy okazji 60 rocznicy bitwy o M.C. rozmawiałem z nim o obchodach w Polsce. Mówiłem o odznaczaniu kilkunastu ostatnich żyjących uczestników bitwy, a on skwitował to śmiechem. Gdy wyruszał na wojnę w 1939, to już był zawodowym oficerem, a ci żołnierze „ostatni żyjący” to kilkunastoletnie młokosy wyprowadzone przez Andersa z Rosji. Sam jest kawalerem Wojennego Virtuti Militari i oczekując już z racji wieku tylko powołania przed Najwyższą Komisję mówi, że odznaczenia „to takie świecidełka” a ma ich pełną kolekcję, choć żadnego z nich nie otrzymał z Polski. Jego Polska skończyła się razem z jego polskim Wilnem.
Źródło: (2008 r.) http://forum.e-kwidzyn.pl/viewtopic.php?f=58&t=2906&start=15